11 i 12 listopada ’18

Radosna Parada Niepodległości.


Nie, to nie znaczy, że byłam na paradzie. Marek był, przebrany za zmotywowanego chłopa, by chwycić za broń i wygonić z kraju zaborców. W domu nie było ani kosy ani motyki ani cepa jak przystało na wyposażenie styczniowego powstańca tylko replika muszkietu. Tata wytłumaczył mu, że jako rewolucjonista, pochodzi z bogatej wsi, gdzie wszyscy posiadali broń palną i jakoś poszło. No raczej poszedł. Wrócił zadowolony i spełniony jako młody patriota. Jedynie na co narzekał to na długie przemówienia włodarzy Wrocławia. Ale tam gdzie polityka tam i długie przemówienia.
A co zrobić z poświątecznym, wolnym poniedziałkiem? Zmobilizowałam tatę. Nie dałam mu jednak biletu do najbliższych koszar wojskowych tylko na autobus, by zabrał mnie do Centrum Historii Zajezdnia. Jak było w muzeum opowiada galeryjka fotografii ukryta pod ilustracją z Powstańcem – Markiem . Tata się troszkę wzruszył ekspozycją z lat osiemdziesiątych bo bywał na „wiecach” Pomarańczowej Alternatywy. Fotografował graffiti z hasłami i głowami ważnych polityków. W pewnym momencie przystanął przed jednym rysunkiem. Miałem kiedyś taką odznakę – powiedział wskazując na gołąbka z wiktorią. Pod obrazkiem widniał napis „Wolność i Pokój”. I tego Wam życzę moi czytelnicy w dniu Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości – wolności i życia w pokoju.

Możesz również polubić