4-17 sierpnia ’14


Gdyby sprzedawano produkty z napisem „Turnus rehabilitacyjny w Wągrowcu” w postaci pudełka to umieściłabym na tym opakowaniu napis Prostota technologii „plug-and-play”. W instrukcji obsługi dodałabym opis: „Dziękujemy za zakup towaru. Teraz zabierz go do Wągrowca, podłącz i ciesz się jego użytkowaniem przez dwa niezwykłe tygodnie. Przestrzegaj zasad a osiągniesz zadowalające wyniki”…
Do Wągrowca przyjechałam 4 sierpnia ale „moje pudełko” rozpakowałam następnego dnia. Wirtualny system rozpoznał mnie i wciągnął w wir stawianych przez niego zadań: punkt 1 – śniadanie na 8; punkt 2 – fizjoterapia o 8.30, część pierwsza; punkt 3 – tabletka o 9.15; punkt 4 – hipoterapia na 9.30; punkt 5 – terapia sakralno-krzyżowa o 10.10, punkt 6 – masaż o 10.45 i tak do godziny 16 często przekraczając 15 punktów w ciągu całego dnia. Dwa pierwsze dni były bardzo trudne, potem było coraz lepiej, aż nadszedł taki moment, że zmęczenie w żaden sposób nie przeszkadzało w odczuwaniu przyjemności w realizacji kolejnych punktów. Do najprzyjemniejszych etapów dnia zaliczyłam dwie czynności: hipoterapię ze spacerami po lesie oraz tak zwaną „wirówkę” w wannie z szalejącą wodą. Gdy słońce otwierało niebo i ciepłe promienie przecinały chmury „system” pozwalał nam na opuszczenie ośrodka i odbycie popołudniowego lub wieczornego spaceru.
„Unplug” nastąpił 17 sierpnia. Otrzymałam certyfikat ukończenia turnusu. O wynikach mojej ciężkiej pracy wkrótce przekonają się terapeutki z Wrocławia. „Ach! Och! Ula ale Ty już potrafisz” – zapewne powiedzą.
Ps. Uwaga! Tekst napisany pod kontrolą systemu.

Możesz również polubić

  1. Hanka - moja koleżanka z Poznania

    Ulcia:) byłaś tak blisko a dzień był taki piękny…
    Dziękuje i tulę Cię mocno…Hania